Archiwum luty 2007


O WAS ... DLAS WAS ...
Autor: malenaaa
28 lutego 2007, 01:44

To moze troche dziwne ... ale ten blog pomaga mi przetrwac ciezkie chwile ... przychodze tu zawsze kiedy jest mi smutno i pragne sie z wami tym podzielic ... jest to pewnego rodzaju ulga i chec oczyszczenia sie z wszelkich zlych mysli ... smutku i samotnosci ktora nie raz przytlacza ... Choc moi znajomi uwazaja tego typu forme pamietnika za bzdure mam na ten temat sprzeczne zdanie ... Kocham swojego bloga ... Uwielbiam czytac i pisac ... Czesto wracam do notek sprzed paru miesiecy i widze roznice ... w nich w samej sobie... czasem bywa ze z kazda kolejna dorastam i staje sie powazniejsza choc bywaja dni ze sie uwsteczniam :( ... Jednak dostrzegam te roznice i widze jak zycie pedzi na przod... chce opisywac tutaj wszelkie smutki jak rownie duza ilosc radosci jaka obsypuje mnie moje zycie ... Dziekuje wam bardzo ze jestescie ...


A OTO MOJA WYJATKOWA LISTA ... OSOB DZIEKI KTORYM MOJE BLOGOWE ZYCIE MA SENS :))))


1) Intensiv_plum ... cudowna osoba za ktora mocno tesknie ... wyczekuje jej notek z niecierpliwoscia i czesto martwie sie jej dluzsza nieobecnoscia ... Uwielbiam czytac o jej slodkim zyciu i ciesze sie kazdym drobnym jej powodem do szczescia ... choc jej nie znam nie wiem nawet jakiego koloru sa jej oczy ... to jest ona bliska memu sercu osoba ... wprost Uwielbiam Ja ...


2) passionate ... odnalazlam w niej siebie ... na wlasnej skorze czulam jak cierpi ... potrafilam wyobrazic sobie kazda przykrosc jaka przezywa ... bylo mi jej mocno zal... zalowalam ze przez monitor i pare wyrazow wystukanych na klawiaturze nie da sie przytulic ... tesknie za nia ... brakuje mi jej mocno ... pozdrawiam ja cieplo ;* gdziekolwiek jest niech wie ze pamietam ... niech wroci !


3) carnation ... przyznam ze nie wiem o niej zbyt duzo ... bo ona sama malo pisze a nie wpadlam jeszcze na to zeby przejrzec jej archiwum i poznac blizej ... musze nadrobic ... ogromnie cieszy mnie jej obecnosc na moim blogu ... szanuje i mocno analizuje jej kazdy komentarz ... dlugo jest przy mnie i ze mna :) i za to Dziekuje ;*


4) pika ... Uwielbiam czytac jej notki ... i mocno zazdroszcze studiowania psychologii :))) no i laczy nas przede wszytskim to ze zarowno moj P jak i jej Ony tocza ta cholerna ,, Bitwe o Anglie" ... nie jestem sama ...


5) calaja... podziwiam ja za dojrzalosc i odpowiednie podejscie do zycia ... uwazam za bardzo madra kobiete ... lubie czytac o jej zyciu ... jej notki wciagaja ...


6) serducho ... slodko jest czytac o jej zyciu u boku mezczyzny i dwoch przeslodkich istot przy sercu ... zazdroszcze zdolnosci kulinarnych i podziwiam bycie tak dobra matka ...


7) MagicSunny ... Uwielbiam czytac bloga tej kobiety ... Moze przez to ze jako jedyna swoja jedna notka potrafila mnie mocno wzruszyc a lzy kapaly na klawiature ... heh jak ja to mowie:) jesli w kinie na filmie sie poplacze to znaczy ze byl naprawde dobry ... tak samo i tym razem :)


8) *linka* ... jej komentarze czesto sa dla mnie ukojeniem ... traktuje to naprawde emocjonalnie i powaznie ... To cieszy ze ktos naprawde interesuje sie moim zyciem i pragnie mojego dobra ... Dziekuje jej za troske i obecnosc ... :* Ciesze sie jej szczesciem i czytac z usmiechem kazda notke o radosci jakiej doswiadcza ...


9) BanShee ... na poczatku mialam dystans do jej bloga i tego co pisze ... a teraz szaleje na jej punkcie ... kazda jej notka rozbawia i powoduje usmiech ... duzo w niej mnie samej ... choc trudno czesto sie przyznac i w blogu ukazuje wam taka siebie jaka chce zebyscie mnie poznali ... cenie ja za szczerosc i odwage ... Swietna osobowosc :)


10) xyz ... zawsze ciekawie proscie i bez owijania w bawelne ... zycie nastolatki tak oooo ... przypomina mi moje problemy ze szkola i stresy spowodowane nadchodzaca klasowka :) heh sympatyczna ...


11) pAuLa^^ ... bardzo spontaniczna i wesola osobka :) ... czekam az wkoncu i ona odnajdzie te swoje upragnione ramiona ... niesamowicie mila i pomocna :)))


12) Myje-Gary ... heh :) bardzo chcialabym miec kogos takiego na codzien przy sobie ... czuje ze to naprawde wyjatkowa osoba ... zazdroszcze poczucia humoru i barwnego zycia :)))

 

13) unsafe ... od samego poczatku az po dzis ... uwazam za bardzo inteligentna i kochana istote ... mam swoja teorie na temat jej zycia ... sadze ze owy czlowiek ktory ma w rekach cale jej serce w pelni na nie nie zasluguje ... to naprawde bardzo dobra osoba i powinna dostac duzo duzo wiecej szczescia troski i bezpieczenstwa ... no coz ... moge sie mylic ... chcialabym zeby poczula co to znaczy byc SZCZESLIWA tak naprawde szczesliwa ... Dziekuej jej za to ze jest ... :)))


14) martynia ... tyle tutaj zagadek ... kiedys poswiecilam pol nocy zeby zrozumiec o co tak naprawde chodzi i albo nie czytalam po kolei albo po prostu trudno sie w tym wszytskim polapac ... wiem mniej wiecej moze wlasnie tyle ile powinnam ... dziekuje za slowo ,,tęsknotka" ... pieszczotliwie nazwanie zmory mojego zycia ... uzywam teraz tego bardzo czesto dzieki Tobie i brzmi o niebo lepiej... podziwiam za talent ubierania zwyklych slow w cudowne szaty ... i opisania zwyczajnej czynnosci w nadludzki sposob...


15) dziczek ... piekne wprost cudne slowa zlozone w jeden piekny wiersz ... najpiekniejsze jakie kiedykolwiek mialam mozliwosc przeczytania ... ogromny talent i duzo czulosci ...
Ulubiony:

znalazłam w Tobie mój zagubiony spokój... ciszę w mojej duszy, otoczoną Twoją obecnością.. dziecięcy sen, jedyny taki.. gdy czuję Twoje ciepło wokół siebie... i kojący dotyk na ciele.. który mnie delikatnie przebudza.. a podnosząc powieki odnajduję w Twoich oczach moje sny...


16) KiziaM ... musze przyznac ze zawitalam do jej zycia dosc niedawno ... zaintrygowalo mnie ... Niby takie zwyczajne ... ale znowu cos jakies wspomnienie ... ze ja rozumiem ze wiem co czuje ... bo przezylam podobnie ... hmmm ... zycze jej szczescia naprawde duzo ... zeby miala tyle sily by moc zapomniec i otworzyc swoje serce na nowe zycie u boku kogos zupelnie innego niz M ...

 

 

 

I ROWNIE MOCNO DZIEKUJE WSZYTSKIM TYM OSOBA KTORE MNIE ODWIEDZAJA A KTORYCH NIE WYMIENILAM ... WSZYSCY JESTESCIE MI BARDZO POTRZEBNI I CIESZE SIE Z WASZEJ OBECNOSCI ... NIGDY NIE SADZILAM ZE CZYJES WYRAZY WYSTUKANE NA KLAWIATURZE W WIRTUALNYM SWIECIE BEDA MIALY DLA MNIE TAK OGROMNE ZNACZENIE ... A JEDNAK ... TO JEST TAKIE MOJE DRUGIE ZYCIE ... TAKIE KTORE UWIELBIAM ... I W KTORYM MI TOWARZYSZYCIE ...

 


PS ... CHOC MOZE TAKA FORMA TO WCALE NIE ...Pożegnanie ...

 

...

Dowidzenia Panie Konflikt ;) / Blogowa...
Autor: malenaaa
27 lutego 2007, 00:26

No wiec juz wszytsko wiadomo ... zagadka sama sie rozwiklala.. no moze nie zupelnie ... P napisal rano smsa ... tresc:

 ,, Pozdrow Marcina ode mnie moze znowu bedzie okazja na spotkanie z nim :) po co raz jak mozna dwa dni spedzic razem? nie mam racji? Milego dnia " ...

hmmm ... i juz wszytsko oczywiste...

Dla tych co nie wiedza ... zalecam powrot do miesiaca STYCZEN ... a dokladniej 21 styczen ... owego dnia spotkalam sie z M i opisalam o tym na moim blogu... hmmm... czy zrobilam zle? ... mozliwe ... jednak bez wiekszych wyrzutow moze nie ukrylam to przed nim bo to zbyt duza waga slowa ale nie powiedzialam o tym bo nie czulam potrzeby... no i blad? ... Bo jak juz mowilam jest ktos kto bardzo  interesuje sie naszym zwiazkiem ... ktos kto zaglada na tego bloga i wie wszytsko ... ciekawi mnie tylko to dlaczego owa osoba opisala to w niesamowicie wredny sposob... nie wspomniala juz o tym ze to bylo czysto kolezenskie spotkanie ze rozmowa i ze wlasciwie nie wiedzialam co tam robie bo myslalam w gruncie rzeczy caly czas o swoim P ... co jest mocno podkreslone w owej notce ...

Bylo ciezko wytlumaczyc ... P czesto powtarzal mi ze jedyne o co mnie prosi to szczerosc wzgledem jego osoby i obiecalam to ... nie raz a nawet nie dwa ... :( ... bylam szczera naprawde ... staralam sie ... faceci tego nie rozumieja ... jak mam mu wytlumaczyc dlaczego tak postapilam? jak samej brakuje mi slow ... mozliwe ze to bylo nasze ostatanie spotkanie w zyciu z M ... co jest bardzo prawdopodobne ... Jednak takie wyjasnienie nie wystarczy na zachwianie zaufania ktore w tym przypadku i tak jest mini malne ... poraz kolejny dalam pokaz ;/ ... no i sami widzicie ze wszytsko mi nie wychodzi... jak chce dobrze to wychodzi zle ... w oczach ludzi jestem jedna wielka oszustka ... podobno oklamuje tak dobrze ... ze jestem w stanie oszukac sama siebie i wychodzi mi to wysmienicie.. hmm ... musze glebiej pomyslec nad sensem tych slow ...


Naprawde chce byc z tym czlowiekiem ...

Wierzycie ?

 

Z przykroscia musze jednak stwierdzic :) ze owej osobie nie udalo sie osiagnac zamierzonego celu ... Choc bylo zachwianie emocjonalne i jedna wielka niewiadoma nad przyszloscia naszego zwiazku... duzo przykrosci ... moich lez ... jego krzykow ... to jednak doszlismy wspolnymi silami do porozumienia ... stwierdzajac ze to widocznie nie jest wystarczajacy powod na zatracenie milosci ktora zapukala do naszych drzwi :) ...


Bylo Kocham ... Bylo Tesknie ... Bylo tez ze nie odda .... :)


Bylo zle ... Jest dobrze ...


Oby do Kwietnia :)))))))))))))))))

 

 

BLOGOWA GRA

 

Cytuję za martynią i powroty ...zostałam wciągnięta w pewną blogową zabawę ... mam napisać o sobie pięć rzeczy, o których nikt z czytaczy nie wie i podać pięć osób, które mają zrobić to samo ...

 

1 . Obgryzam paznokcie
2.  Mam ogromny kompleks na punkcie dlugosci swoich palcow u stop i samego rozmiaru buta
3.  Odchudzam sie od 14 roku zycia ... bezskutecznie ;)
4.  Nie lubie gdy ktos w towarzystwie opowiada kawaly ...
5.  Najwiekszy respekt i szacunek czuje do wlasnego brata

 

pika

pAuLa^^

xyz

calaja

intensiv_plum

 

... ... ... ... ... ... ... ... ... ... ......
Autor: malenaaa
26 lutego 2007, 00:55

 

ZLE SIE DZIEJE W NASZYM SWIEZYM ZWIAZKU ... BYLA ZLOSC ... BYL SMUTEK ... NIEUZASADNIONE PRETENSJE WIELKIE TAJEMNICE ... LZY ... ROZMOWA ... SKRUSZONY GLOS ... DOMYSLY ... BEZRADNOSC ...

PODOBNO ZROBILAM COS ... JAK ZWYKLE WYSZLO NA JAW PO PRZEZ OSOBY TRZECIE ... ON NIE CHCE POWIEDZIEC CO ... BO JEGO ZDANIEM POWINNAM WIEDZIEC ... SPRAWILO MU TO PRZYRKOSC ... NAWET DUZA ... NIE JEST W STANIE MI ZAUFAC ... BO JAK NIE TO TO CO INNEGO I TAK WKOLKO ...


CHOLERA NO ...


MAM DOSC ! NIE DOSC ZE JEST MI ... ,,NAM" NAPRAWDE CIEZKO TO JESZCZE COS/KTOS ... RZUCA NAM KLODY POD NOGI ... NAJGORSZE JEST JEDNAK TO ZE JA WOGOLE NIE CZUJE SIE WINNA ANI NIE MAM ZADNYCH WYRZUTOW BO NADZWYCZAJNIEJ W SWIECIE NIE MAM POJECIA O CO CHODZI ... WIEC JESTEM WPORZADKU ... BYNAJMNIEJ Z MOJEGO PUNKTU WIDZENIA ... NAPRAWDE ZALEZY MI NA TYM CZLOWIEKU I OSTATANIA RZECZA BYLOBY ROBIENIE JAKIS GLUPOT ZEBY GO STRACIC ;/ ...

 


NASZ KONTAKT JAKBY PRZEZ MGLE ...

:(

Gdyby Zabrakło Mi Ciebie ...
Autor: malenaaa
23 lutego 2007, 01:50

Krociutki ten Luty ... :) Jeszcze nie tak dawno poczatek a powolutku zblizamy sie ku koncowi.... na sama mysl az usmiech :) ktos w gorze wysluchal moich modlitw i popedza dla mnie ten czas :) Nie bede zapeszac... ale narazie jest we mnie strasznie duzo pozytywnej energii ... cierpliwosci i wytrwalosci... odkrywam w sobie rzeczy o ktorych do tej pory nie mialam najmniejszego pojecia ... Kazdego dnia ucze sie nowych rzeczy ... jak radzic sobie z wlasnym smutkiem i tesknota jednoczesnie nie przytlaczajac Jego... Mysle ze to sa duze postepy... Tylko dlaczego wlasnie teraz kiedy mi wlaczylo sie tzw: ,,pozytywne myslenie" moj P jest taki przygnebiony i smutny ... :( martwie sie o niego ... czuje ze sobie nie radzi chcialabym mu w jakis sposob pomoc ale najgorsze jest to ze nie jestem w stanie :( kiedy czlowiek jest bezradny to moze jedynie rozlozyc opadajace rece :( ... chcialabym zeby czul ze ma we mnie wsparcie i moze na mnie zawsze liczyc ... Jak mam mu to uswiadomic? jak ubrac w slowa ? ... Mam ochote go mocno przytulic i szepnac do uszka ze jest dla mnie wszytskim ... pomiziac po szyjce i poglaskac wlosy ... mam ochote przygrysc jego uszko i ucalowac usta ... tak bardzo pragne go teraz wlasnie tutaj ... tu gdzie jego miejsce... przy Mnie ... ! Kiedy czlowiek dostaje od zycia cos co daje mu ogrom szczescia i niewyobrazalna ilosc dzieciecej wrecz radosci cieszy sie kazdego dnia jednoczesnie obawiajac o strate... i choc probuje tlumic to w sobie ... wie ze owa osoba stala sie czescia jedo zycia ... bez ktorej one pozbawione zostalo by sensu ktory tak nie dawno jeszcze zostal mu nadany... To chyba normalne i wpelni uzasadnione ze boimy sie utracic cos najcenniejszego co podarowalo nam zycie ... Chcialabym zatroszczyc sie o ten skarb w nalezyty sposob ... Nie zawsze wiem jednak jak i co powiedziec zeby bylo dobrze ... Tyle jeszcze we mnie dziecka ... w swoich decyzjach taka niesmiala i jakby jeszcze zbyt rozdarta ... Czego wlasciwie oczekuje moj mezczyzna? ... Skad wiem ze sprostam jego wymaganiom ... Mam tysiace obaw ... I tylko jedne uparte serce ktore wyrywa sie przed szereg chce zawsze prowadzic moje zycie ... nie pozwoli sie dogonic rozsadku... tylko te serce i ta milosc... na czele na samym przodzie mojego zycia ... wszytsko w ich rekach ... Boje sie wszytskiego co nowe ... co obce ... co moze zranic ...

 najchetniej zaszylabym sie w cieplutkim kaciku z kubkiem goracej czekolady ... u boku pewnego slodkiego mezczyzny ... o oczach tak glebokich ... spojrzeniu diabelskim i ciele wartym nie jednego grzechu... Bo kiedy jestem blisko niego ogarnia mnie taki spokoj ... czuje jakby szczescie kolysalo calym moim cialem ... a oczy wirowaly niczym tanczace iskierki w rytm bicia jego serca ... Wszystko przy nim odziane jest w magiczna szate ... niczym bajka ... Nawet ja sama przy nim zatracam sie w sobie ... do szalenstwa ... do tego pozytywnie emocjonalnego szalenstwa ... Pokochalam czlowieka obcego... Coz takiego czeka mnie przy jego boku? Na co naprawde moge liczyc? Ile razy sie zawiode? ... wszytskie te pytania odbijaja sie echem sciany ... Nie poznam odpowiedzi ... bynajmniej nie tak predko ...


W trakcie pisania powyzszej notki Moj P milo zaskoczyl mnie swoja chwilowa obecnoscia na wirtualnym komunikatorze ... i wszytsko bylo by takie slodkie gdyby nie koncowa czesc rozmowy ... mianowicie moj mezczyzna stwierdzil ze wpadl tylko na chwile bo musi uciekac ... no nic dziwnego ... pozna godzina skarb do pracy wszytsko byloby jak najbardziej uzasadnione i zrozumiale.. gdyby P nie powiedzial ze do kolegi przyjechala dziewczyna wiec maja gosci ... powtarzam gosci... bo owa dziewczyna zabrala z soba kolezancke i Moj P stwierdzil ze trzeba sie zajac goscmi... wszytsko niby takie naturalne i przyzwoite ... jednak w moim mniemaniu niekoniecznie ... teraz zaluje ze mi powiedzial z pewnoscia trudniej bedzie mi zasnac;/ co prawda nie wywolalam zadnej burzy z piorunami bo nie mialam zwyczajnie ku tmeu okazji... kiedy P napisal... moj komputer odmowil posluszenstwa i sie wylaczyl... kiedy go ponownie wlaczylam napisalam tylko kasliwego smsa... odnosnie owej kolezanki i troski o gosci... hmmm czyzbym przesadzila?.... brak jakiejkolwiek riposty... wiem wiem .... jestem beznadziejna :( ale co ja poradze ze tak chorobliwie zazdrosna ...

 


A jednak jeszcze sie pojawil ... Ponizej fragment rozmowy ( wyrwane z kontekstu )

 

 

M

sens w tym ze jestes o niebo madrzejszy bo masz troszke wiecej lat i wiecej przezyc za soba... jesli ja Ci opowiadam jakies bzdury z pewnoscia robie to nieswiadomie i tez moze nie raz masz prawo byc zazdrosnym ale jestes badz tez nie... nie wiem nie siedze w Tobie ... ale ja mam tak ze moja zazdrosc jest wrecz obsesja... i kiedy pomysle ze jest w poblizu Ciebie jakas kobieta jakakolwiek szlag mnie zalewa...bo ona moze na Ciebie patrzec moze nawet sie do Ciebie usmiechnac a ja nie... bo jestem daleko.... bo ona moze a ja nie :(

P

wez pod uwage to...ze kocham Ciebie a nie jakas kobiete ...

M

staram sie ...

P

Marlena!!

P

kiedy do Ciebie dotrze,ze ja naprawde nie chce nikogo innego?

 

 

hmmm .... No wlasnie kiedy ja wkoncu przestane byc takim niedowiarkiem i uwierze ze spotkalo mnie szczescie naprawde szczescie ... Czy we wszytskim musze szukac jakis nieslusznosci badz watpic czy zasluguje... Dlaczego tak po prostu nie moge cieszyc sie tym co daje mi zycie ... ? Za duzo razy sie zawiodlam zeby tak po prostu naiwnie uwierzyc ze teraz los sie do mnie usmiechnol i mam caly swiat u stop...? ...

 

TAK MNIE NASZLO NA TA PIOSENKE ...

 

Patrycja Markowska - Kilka  pytań

1. Ile razy jeszcze się poddam zanim los zmieni bieg
Ile razy zniknie ta pewność że gdzieś tam czeka ktoś
Czy trzymając w dłoniach diament ten
rozpoznam że to on

Ref: Nie tak łatwo lęk dziś przezwyciężyć
Choć tak bardzo otworzyć się chce
Nie tak łatwo znów odsłonić wnętrze
Drugi raz mogę nie podnieść się
Gdy zabraknie Cię ...

2. Ile razy zasnę z tą myślą że nie tak miało być
Ile szans straconych jest we mnie że ucieknę znów
Czy na zawsze świat mnie zamknął w tej pułapce pustych ścian

Zanim się we mnie resztki życia wypalą i zgasnę
Coś w duszy mi zacznie obumierać na zawsze znajdź mnie znajdź
Choć słaba tak bardzo że milczniem mnie złamać łatwo
Zbuduję ze wzruszeń naszą bliskość a z ramion przystań ...

 

            GDYBY  NAPRAWDE ZABRAKŁO  MI JEGO ... UTRACIŁABYM WIARE W       MIŁOSC...


Jedyny taki mezczyzna ...
Autor: malenaaa
21 lutego 2007, 01:00
 usmiech jedyny taki ... tylko z mysla o nim....

 

Dzisiaj bylo zle naprawde zle ... Bije na alarm do wlasnego rozsadku... trzeba cos z tym zrobic ... Moje kochanie jest niesamowicie nerwowe i wszytsko go drazni :( smiem sadzic ze chwilowo nawet rozmowa ze mna ... ktora z dnia na dzien przeradza sie w beznadziejna monotonna gadke o malo istotnych drobiazgach ... ale jak mozna inaczej? ... ilekroc wchodzimy na temat naszej przyszlosci...przyjazdu czy wspolnych planow moje kochanie delikatnie mowiac mocno sie irytuje... wiem co pomyslicie kazdy zdrowy czlowiek by tak pomyslal... i nie ... nie mam klapkow na oczach tez to widze... czy boje sie ze nie przyjedzie wcale? ... hmm owszem boje sie i to bardzo jednak zaufalam mu ... i mam nadzieje ze owy czlowiek mnie nie skrzywdzi... dalam mu swoje serce na tacy ... co prawda nie zlotej ale wcale nie wiele gorszej... takiej do pogardzenia... nie wazne jaka taca wazne jak zdolne serce... do pojmowania i szybkosci wpajania... moje szybko zrozumialo jak postapic... i w krotkim okresie Moj P stal sie jego mieszkancem... czesto mialam problem bo zbyt szybko i zle lokowalam uczucia... za co czesto dostawalam od zycia po dupie... Dzieki Bogu lekko... Los mnie wiec choc troszke oszczedzal... P nie wierzy w moja Milosc ... Jest przekonany ze jest kolejnym z kolekcji tych w ktorych zakochuje sie raz na miesiac cholera no! czy kiedykolwiek skoncze z tym wizerunkiem w oczach innych? owszem ... bylam kochliwa... ale to przeszlosc... On twierdzi ze ludzi sie nie zmieniaja! BZDURA! ... moze nie o sama zmiane chodzi ale kazdego dnia dorastaja i ucza sie zycia ... Chce wkoncu pokochac z wzajemnoscia... czekac tak dlugo jak bedzie trzeba i trwac w uczuciu ktore jest dla mnie calym sensem owego zycia ... Choc P probuje sie dystansowac i nie wpasc po uszy... sam wie ze juz za pozno... :) choc tyle mnie cieszy ze potrafi szczerze przyznac ze czasem jego dystans traci rownowage i wszytsko zostaje zachwiane a on i tak mnie Kocha... wiecie co ejstw  tym najciekawsze? ... ze naprawde mu wierze:) zbyt naiwnie? ... eee nie sadze! :))) Kazdy dzien mija szybciej niz kiedykolwiek wczesniej ... lada dzien marzec a potem juz z gorki... bede czekac tak dlugo jak bedzie trzeba... nie chce niczego zepsuc! Nie pozwole na to nikomu! ... Dosc lez ... dosc smutku ... dosc bladzenia bez celu... mam juz wszytsko o czym moglam tylko gleboko zamarzyc...

 mam Jego ;*

Spóźniona Walentynka ...
Autor: malenaaa
20 lutego 2007, 00:18

DOSTALAM DZIS KARTKE WALENTYNKOWA OD MOJEGO P ... JEJ ZAWARTOSC TO :


Being in love with you makes me feel like i'm floating on air and the happiest time of my life is the time the two of us share.....

Whenever i'm alone i'm thinking theres a part missing from my life... wonder where i d be without your love ... holding me together now i'm wathing the time tick , tick away... face grows longer every day ... fortunes are lost on the woman i've seen but without you i can't breath! you're the air to me ! waited so long ... i'm all alone thinking about you ...


NIE MOGE SIE WPROST NAPATRZEC ... A TRESC JEST NICZYM WYZNANIE ...

WIEDZIALAM ZE MAM DO CZYNIENIA Z CUDOWNYM CZLOWIEKIEM ...

 NIE PISALAM DOSC DLUGO ... NIE WIEDZIALAM JAK SIE DO TEGO ZABRAC GDYZ OSTATNIE DNI
BYLY DLA MNIE TRUDNE ... P NIE PRZYJEDZIE ANI NA POCZATKU MARCA ANI TEZ W POLOWIE BEDZIE JEDNAK NA SAMYM POCZATKU KWIETNIA ... TAK WIEC POCIESZENIA ZE LUTY TO NAJKROTSZY MIESIAC W ROKU A MARZEC TUZ TUZ JUZ NIE CIESZA ... KTO POWIE ZE MARZEC JEST KROTKI?:( CHOLERA.... STARAM SIE BYC SILNA ... I JESTEM! .. IRONIA LOSU ZE PORAZ KOLEJNY TRAFILO NA CZLOWIEKA KTORY JEST DALEKO A JA ZNOWU MUSZE TESKNIC ... ALE TA TESKNOTA MA SWOJ UROK ... :) DNI ZACZELY MIJAC SZYBCIEJ NIZ DO TEJ PORY ... NIE NARZEKAM ... WIERZE ZE JUZ WKROTCE ZOBACZE TEGO CZLOWIEKA ... WTULE SIE W JEGO SILNE RAMIONA I POCZUJE CIEPLY ODDECH NA CIELE ... TAK BARDZO PRAGNE BLISKOSCI JEDNEGO SLOWA ,,KOCHANIE..." ... CZY ,,KOCHAM" ... JEGO TROSKA I CZULOSC ... BEDE BRALA GARSCIAMI KIEDY NADEJDZIE TEN DZIEN ... NIE ZACHLYSNE SIE BEZ OBAW ... MUSZE NABRAC TEGO DUZO I MIEC CO WSPOMINAC ... GDYZ NIE MAM POJECIA KIEDY WKONCU PRZYJDZIE MI PRZESTAC CZEKAC I TESKNIC MAJAC GO NA WYCIAGNIECIE REKI... PORAZ KOLEJNY PLYNE W OGROMNYM OCEANIE ... NIE CHCE UTONAC ... ALE TEZ NIE ZMAIERZAM TAK LATWO ODPUSCIC I WYJSC NA LAD... BEDE PLYNAC TAK DLUGO JAK TYLKO MI SERCE POZWOLI... BEDE CZEKAC I TRWAC Z NADZIEJA ZE PRZYJDA DNI O JAKICH MI SIE NAWET NIE SNILO...

KOCHANIE DZIS OBIECALO MI ZE KIEDY PRZYJEDZIE ZABIERZE MNIE NA RANDKE... NO TAKA Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA BO JEGO ZDANIEM JESZCZE NA TAKIEJ NIE BYLISMY HEHE :) BEDA KWIATY I KOLACJA... BRZMI WYSMIENICIE...:) TAK PIEKNIE ZE AZ ZA... ALE WIERZE... BO MU UFAM ... WLASCIWIE TO NIE WAZNE GDZIE I JAK OBY TYLKO Z NIM ...

NO WLASNIE JESLI JUZ WIEC MOWA O ZAUFANIU TO PROBLEM POLEGA NA TYM ZE JA MU NAPRAWDE UFAM A JEMU WCIAZ TRUDNO ZAUFAC MI ... NIE WIEM KTO DOKLADNIE ALE JEST JAKAS OSOBA KTORA DUZO PSOCI MIEDZY NAMI ... MOJE MYSLI SKIEROWANE SA KU PEWNEJ KOLEZANCE ALE NIE ZLAPALAM ZA REKE WIEC TO JEDYNIE PODEJRZENIA ... ALE SMUTNO BO TA OSOBA PROBUJE USWIADOMIC P ZE NIE EJSTEM WCALE TAKA DOBRA I CO MIESIAC KOCHAM INNEGO.... NASTAWIC GO NA TO ZEBY SIE W RAZIE cZEGO NIE ROZCZAROWAL... I WTEDY P ZACZYNA MIEC WATPLIWOSCI BO JAK TU NIE MIEC... JESLI TO MOWI OSOBA JEMU BLISKA... WIEC TAK .... ZACZYNAJA SIE KLODY... I TO CIEZKIE... MAM NADZIEJE ZE JE POKONAMY WSPOLNYMI SILAMI...

 

PISALAM JUZ ZE NIENAWIDZE ANGLII I TEJ CHOLERNEJ PRZYSLOWIOWEJ ,,BITWY O NIA"

NIE? ...

 WIEC PISZE 

DLACZEGO ? ...

BO :( ONA ZABIERA MI JEGO ...:(

 

 

 

 

zeby nie zwariowac ... ;)
Autor: malenaaa
09 lutego 2007, 22:23

Stwierdzilam ze aby nie zwariowac musze sama sobie wyznaczyc dystans ... dzis nie przesunelam zakladki w kalendarzu... skoro nie zrobilam tego ja z pewnoscia jeszcze dlugo bedzie tkwic w miejscu :) moze i dobrze ... pracuje nad zdystansowaniem wlasnej osoby jednak trudno mowic w tym wypadku o sercu ... Czasem zastanawiam sie czy to wogole normalne i rzeczywiste... Jeszcze nie tak dawno ,,kochalam" czlowieka ktory byl dla mnie wszytskim i nie sadzilam ze kiedykolwiek ktos bedzie w stanie zajac jego miejsce .... Czy wiec mozna tutaj mowic o tym ze wlasciwie nie mam pojecia co to znaczy kochac i czym w rezultacie naprawde jest MILOSC ... ? hmmm .... Oczywiscie nie jestem idealna... popelniam bledy ... nazywam miloscia moze rzeczywiscie cos co nie jest nawet tego namiastka ... Ale nikt przeciez nie ma takiej pewnosci ... Do prawdy nie ma na swiecie czlowieka ktory potrafilby rozroznic zwykle zauroczenie od kochania ... to raczej sprawy ponad to ... bo przeciez nikt za nas nie kocha... nikt nie potrafi w jednym momencie zrozumiec co czujemy... kazda milosc jest inna ... kazda malowana jest innymi kolorami ! i z pewnoscia kazda jest wyjatkowa na swoj jedyny sposob... Zastanawiam sie gleboko.... Sa rozne stwierdzenia... Jedni sadza ze kocha sie raz i na cale zycie... Ale przeciez nikt nie jest w stanie tego udowodnic... Ah te ludzkie teorie... kazdy ma wlasna i zyje wedlug niej ... Ja nad swoja wlasnie pracuje ... Jesli ja zrozumie z pewnoscia podziele sie z wami wlasnymi spostrzezeniami .... Jednak jesli powiem ze naprawde Kochalam M ... sadze ze w zaden sposob nie sklamie ... Nigdy ale to nigdy nie bedzie mi obojetny... i zawsze bedzie gleboko w moim sercu... Jednak w pewnym etapie tego zwiazku wiedzialam ze nic z tego nie bedzie ... choc probowalam ze wszytskich sil tlumic ta mysl w sobie ... Rozsadek i kobieca intuicja tym razem nie zawiodly... Po raz setny powtarzam... To cudowny czlowiek... Bardzo dobry czlowiek... Nic ani nikt nie jest w stanie wymazac z mojej pamieci najpiekniejszych chwil mego zycia obok niego ... Ilekroc o nich wspominam lza kreci mi sie w oku... One byly niczym zakazany owoc... Ja moj bunt i walka przeciwko calemu swiatu w obronie tej ,,milosci" ... Bylam w stanie poswiecic wiele nie zawacham sie uzyc slowa wszytsko... Z perspektywy czasy patrze na to inaczej ... ale nie potrafilabym mowic ze to byl blad... ze zaluje ... ze stracilam czas... Takie slowa z moich ust nigdy nie padna ... Kazdy zwiazek ukazuje nam nowe wartosci ... uczy ... doceniac...czekac cierpliwie... trwac... rozumiec.... stalam sie madrzejsza i silniejsza o jednego czlowieka... o cudownego czlowieka ktory zostal mi zeslany z nieba na droge zycia ... Nie wyszlo nie dlatego ze uczucie bylo za slabe ... wrecz przeciwnie... po pewnym okresie czasu zaczely nas meczyc klody rzucane pod nogi ... potykalam sie wrecz i opadalam.... ale uparcie podnosilam ocieralam lzy i dazylam dalej ... nadszedl jednak czas kiedy oboje bylismy zmeczenie zyciem na odleglosc... i nie chodzilo tu tylko o to... ale o wszelkie nieporozumienia jakie z tego wynikaly... duzo w tym z pewnoscia moich bledow... Braku zrozumienia czy troski... teraz jest inaczej ... staram sie podchodzic do zycia bardziej rozsadnie... Tak aby nie krzywdzic bliskich aby nie sprawiac im cierpienia... Staram sie myslec o przyszlosci i o tym czy z danym czlowiekiem bylabym w stanie zalozyc cudna kochajca sie rodzina... i ile w tym mozliwosci.... moze za nadto dorosle... co ja wiem o zyciu cholera.... - ktos pomysli.... Moze nie zbyt wiele... a moze wlasnie wystarczajaco by wysunac odpowiednie wnioski i skonczyc zycie ktore nie zbyt mi odpowiadalo.... Jestem osoba ktora ceni sobie cieplo i bliskosc drugiej osoby... Wielokrotnie powtarzalam ze ja nie potrafie byc sama ... Samotnosc mnie dobija... upokarza.... krzywdzi i cholernie rani.... Zalosna jestem;/ Nie chce sie nad soba uzalic... Dzis P sprawil mi wielka przyrkosc... poznalam go takiego jakiego nie znalam... zawahalam sie czy to mowi czlowiek ktorego rzekomo ,,kocham" czy to oby na pewno moj P .... po glebszym wniku w jego slowa i przemysleniu.... wiem ze chcial dobrze... i moze nawet to sprawil... Toczy ze mna niezwykle trudna psychologiczna gre.... Wie co powiedziec jak postapic... Jego ironia mi pomogla... wytknol mi te moje ,,Boze jak mi zle " ,,Jak mnie karze los" ,,Za co to wszytsko" ... w brutalny sposob... dobrze zrobil! ... Glupia jestem no glupia po prostu... On jest taki silny.. przynajmniej stara sie przy mnie byc ... On sie nie smuci ze teskni... wrecz przeciwnie cieszy sie Tesknota... bo dawno czegos takiego nie czul i zapomnial jak to jest... (smiem sadzic).... i wciaz powtarza ze nie ma powodu do smutku bo ejst najszczesliwsyzm czlowiekiem bo ma wszytsko... bo ma mnie .... oj jak piekne i optymistyczne podejscie.... Ale ma racje najgorsze jest to ze poraz kolejny moj mezczyzna ma racje... :) Oczywiscie bywaja i smutne dni kiedy wsyztsko dobija i tesknota dobija jeszcze mocniej .... ale ilekroc tak jest ... zyje przyszloscia nasza ... tylko nasza.... Skoncze sie uzalac nad soba ... plakac.... zgrzytac zebami i miec pretensje do calego swiata... Musze sama wziasc w garsc siebie i cale zycie ... Po raz kolejny podejmuje walke o SZCZESCIE mam nadzieje ze tym razem ... nie doznam porazki ....

 

 

 

W Myślach-Jestem koło Ciebie...
W Marzeniach-Jesteśmy w odległym niebie...
W Śnie-Czule przytuleni...
W Miłości i szczęściu-słodko otuleni...
W Nadzieji-Jesteśmy ze sobą do życia końca...
Biegniemy szczęśliwi w Stronę gorącego słonca...
We wierze-Bardzo mocno się kochamy...
Jesteśmy wdzięczni że siebie wspólnie mamy...
I nigdy swej milosci...Nie oddamy...

A NA JAWIE????


Zamykam..oczy...
By zobaczyć Cię....
Bo widzę cię ciągle w moim pieknym snie...
Czuję Twoją bliskość,ciepło Twego ciała...
Przy tobie będę zawszę szczerze się śmiała...
Teraz tęsknota......Ciągle Za Tobą płacze.....
Pytam ciągle kiedy cię zobaczę...
Tym razem na jawie..nie zamykając powiek
Jestem zakochana..jak normalny czlowiek (...)
Nie...
Jak anioł upadły który chce być w boskim gronie...
A ma miłość... z samotną łzą... w złotej...

KORONIE...

 

...

 

 

 

Do Boga .... :(
Autor: malenaaa
08 lutego 2007, 22:15

Jaki to uczucie? .... Okropne... Bo kiedy wszytsko co do tej pory dawalo radosc usmiech nadzieje i sens... tak nagle zostaje odebrane to czlowiekowi zabrane zostaje swiatlo.... To ktore do tej pory swiecilo najmocniej i bylo napedem jego zycia ... kazda najdrobniejsza chwila i wspomnieniem ... Codziennie pisalam tutaj jak mocno Tesknie i jak bardzo pragne ponaglic czas... Poczatkowo nie moglam doczekac sie konca lutego... 1,5 miesiaca ... szybko minie i znow bedzie blisko... choc na chwile... momencik... ale on obok i to bylo najistotniejsze... Takie czekanie to nie czekanie - myslalam.... i zylam dniem jego przyjazdu... Nieco pozniej okazalo sie ze przejazd jednak sie przesunie... niby nic a jednak tak dla mnie wazne.... z 1,5 miesiaca musialo przejsc na 2,5 ... ale co tam... jesli kocha to poczeka... chcialo by sie powiedziec... i z pewnoscia duzo w tym racji... Pragnelam Marca... planowalam juz kazda najdrobniejsza wspolnie spedzona chwile w mych myslach i marzeniach ... Kiedy wstawalam rano przesuwalam folie od kalendarza o jedno oczko dalej ... i to stalo sie moja obsesja... codziennie to samo.... ( mama sie smiala ) ... ale to dla mnie byla normalna poranna czynnosc... robilam to z duzym usmiechem i radoscia w sercu... dni mijaly.... i cieszylam sie ze ten upragniony jest juz blizej niz dalej .... Wszystkim wkolo powtarzalam ze to wkrotce... mowili ze luty jest krotki... no tak luty krotki:) cieszylam sie... z drobnych slow wsparcia i pocieszenia... Dzialalo na mnie kojaco... Zylam z nia na dzien .... dni sie dluzyly jednak za wszelka cene pragnelam je ponaglac... Jeszcze nigdy tesknota nie siegnela takiej rangi jak w tym przypadku .... odnosnie jego osoby.... Poczulam co to znaczy naprawde Tesknic... i czekac dnia spotkania... zylam nadzieja i wiara.... i jego powrotem.... ,,choc na chwile" ... Nie sadzilam ze mozna oszalec tak mocno... ubostwiac jedna tylko osobe i zyc mysla o niej ... Nie sadzilam ze tesknota moze stac sie tak silna i kazdy dzien meka i katuszem niecierpliwego czekania.... I kiedy dzis Moj ukochany mezczyzna oznajmil mi ze nie wie czy przyjedzie.... nie sposob nawet slowami wyrazic tego bolu ktore odczulo moje serce... choc go nie utracilam to wlasnie tak sie poczulam... chcialam mocno sie wykrzyczec i wyplakac najglosiej jak sie da... nie mozna tlumic w sobie bo jeszcze bardziej boli... Choc nie chcialam okazac jak bardzo mnie to dotknelo nie potrafilam zbyt skrzetnie ukryc mojej zlosci do swiata i ogromnego smutku.... Moze okazalam to w niezbyt wyszukany sposob i nie powinnam traktowac tego wlasnie tak... to jednak nie potrafilam chwilowo inaczej... Ta bezradnosc jest okropna... :( .... bezsilnosc Moj Boze :( .... Wprost nie pamietam dnia kiedy bylo mi rownie smutno choc nawet w polowie tak jak jest teraz.... Mam pretensje do calego cholernego swiata.... i tysiac pytan dlaczego?.... Dlaczego nadzieja ktore zostaje dana nagle tak brutalnie odebrana? ... a gdzie moje plany... wspolnie chwile... marzenia?... Mam byc cierpliwa ... oj przeciez widzisz Boze ze jestem.... Ale nie wymagaj ode mnie usmiechu w momencie kiedy lamie mi sie glos ... i kawalek serca...Gdybym wiedziala od poczatku ze przyjdzie mi nieco dluzej czekac... z pewnoscia nie bylo by takiego rozczarowania i smutku.... po prostu mialabym ta swiadomoscia i dalej zylabym z nia ... Jednak to troszke inaczej... Kiedy czlowiek wie o dniu na ktory czeka... i nagle on zostaje mu zabrany.... odebrany..... czuje sie tak ajkby ktos odebral mi najmniejsza szanse na spelnienie moich marzen... a przeciez to dla nich warto zyc... :) Moim wrecz obsesyjnym marzeniem stal sie jeden cudowny czlowiek... Ktos przy kim nie musze udawac czlowieka ktorym nie jestem ... Nie musze ukazac jaka jestem powazna i madra ... ukrywajac dzieciecy smiech w dloniach... przy nim jestem taka jaka siebie najbardziej lubie... szczera i szczesliwa.... Dziekuje calym sercem ze zycie obdarowalo mnie mozliwoscia poznania kogos tak wyjatkowego.... po stokroc Dziekuje Ci Boze ;*... Pamietam ze keidy bylam mala dziewczynka taka naprawde mala.... kiedy mocno czegos pragnelam tka naprawde mocno.... kazdej nocy modlilam sie do Ciebie i wprost blagalam zebys spelnil moja prosbe... i wiesz co?.... Musze przyznac ze nigdy mnie nie zawiodles... Z czasem tego wyroslam... Jednak nigdy nie przestalam z Toba rozmawiac... nie smiem juz prosic .... a moze powinnam.... Daj mi ta szanse... i prosze poraz ostatni spelnij moje najskrytsze zyczenie.... Daj mi tego czlowieka ktory daje mi ogrom ciepla... ktory usmiecha sie do mnie w niezwykle subtelny sposob... ktorego slowa sa muzyka dla mych uszu.... a cieple ramiona bezpieczenstwem... Daj mi go tutaj ... zebym mogla kazdego dnia cieszyc oczy widokiem jego twarzy... bym mogla cieszyc skore dotykiem jego dloni.... Nie chce prosic za nadto... Daj mi prosze odpowiednio to na co zaluzylam.... Lecz zrozum moj smutek i zlosc odnosnie nawet Twojej osoby.... Zawiodl mnie los ... ktory cale zycie karze mi czekac i tesknic.... Ja naprawde Go Kocham ....

P + M
Autor: malenaaa
07 lutego 2007, 15:36


Trudna prosba do spelnienia...

hmmmm...jesli wytrwamy...to bedzie milosc...to bedzie milosc jakiej nie mial chyba nikt.....

Wsluchaj sie czasem w cisze...uslyszysz jak tesknie za Toba....Wyjdz czasem na powietrze...poczujesz jak Cie wiatrem dotykam... Wznies twarz ku niebu gdy deszczem zaplacze...jego kroplami będe piescila Twoje wargi... Zamknij czasem oczy w ciemnosciach...zobaczysz jak na Ciebie patrze.. . Wytrwaj w tym przez ten nieznosny czas gdy mnie nie bedzie...choc bedzie mijal  powoli...choc pojawi się zwatpienie ... wytrwaj ...tylko o to Cie prosze ... !!!

 

 

Sa rzeczy wazne i wazniejsze ... drobne i drobniejsze ... Czasem trudno je rozroznic i zdac sobie sprawe z powaznej wagi ich wartosci...Miotaja mna mieszane uczucia ... Zagubilam sie we wlasnych myslach ... Zle mi z tym! Coraz trudniej zyc ... Coraz wiecej pytan - brak jakichkolwiek odpowiedzi! A przeciez to normalne ze chce wiedziec na czym stoje ... Jak mam ukladac zycie i w ktorym kierunku ... Ilekroc zadaje pytanie P kiedy bede mogla cieszyc sie jego obecnoscia na codzien ...? Nastepuje ogrom zaklopotania z jego strony ... Dlatego przestalam juz pytac! A przeciez to chyba normalna sprawa ... nic dziwnego?:( nie prawdaz? ...widocznie nie dla niego :( Najgorsze jest to ze nie potrafie zywic urazy w jego strone ... staram sie zrozumiec ... Bo kiedy mowi: ,,Marlena Ja mam 27 lat ... nic w zyciu i nie wiem co mam robic" ... brzmi tak powaznie ze az zastygam na dluzsza chwile ... Czyzbym nie zdawala sobie sprawy z powagi sytuacji czy tak wiele oczekuje ? ... Nie watpie w jego uczucia i nie mam najmniejszych podstaw ku temu ... Naprawde wierze w szczerosc slow i sile uczucia jakim mne obdarzyl ... Naiwna powiecie ... Ale ja wierze ! jak nigdy wczesniej nikomu ... Kazde jego slowo ,,Tesknie" ... ,,Caluje" ... ,,Kocham" ... przesiakniete jest miloscia ... Czy mozna odnalesc milosc miedzy wypowiadanymi slowami? owszem mozna ... Nauczylo mnie tego zycie ... Bo kiedy mowi to odczuwam to bardziej niz kiedykolwiek wczesniej ... Nie wiem czym zasluzylam sobie na to szczescie ... Zawsze Bog zsyla mi cudowne osoby do zycia ... Nigdy mnie nie zawiodl... Kazda osoba wniosla cos do mojego zycia i w zaden sposob nie sprawila mi krzywdy czy cierpienia ... Do prawdy chyba nie zdazylam pojac co znaczy cierpiec przez ukochana osoba ... i nie zebym za tym tesknila... po prostu Dziekuje za to Bogu ...

Nie cierpialam wiec nic nie wiem ? Nie jestem w stanie zrozumiec? Nie potrafie doceniac? ... Chcialo by sie rzec ...  Rozumiem wiecej niz kiedykolwiek wczesniej ... Doceniam ogromnie kazde szczescie ... kazda najdrobniejsza chwile ... Bo chce zyc tak aby zaslugiwac ... Bo chce zyc tak aby nie zalowac ... aby nie krzywdzic ... nie sprawiac cierpienia ... By dawac usmiech i szczescie tylu ludzia ile bede w stanie ... Chce dzielic sie dobrocia ...


P uwielbiam za wiele rzeczy ... Nie sposob nie zrozumiec ze jest on w moich oczach czlowiekiem wyjatkowym ...

Jednak najcudowniej czulosc okazuje w momencie kiedy slyszy przez sluchawke moj lamiacy sie glos wiedzac ze lzy plyna ...

Wtedy zawsze : ,,Juz dobrzE? ... Juz spokojnie? Uspokoj sie kochanie ... No juz juz ... WporzadQ..."

heh ... okazuje przy tym tyle zdenerwowania i czulosci ze nie sposob sie nie usmiechac ...


 

Ciesze sie ze go Mam ;*

 

...

Maleństwo
Autor: malenaaa
06 lutego 2007, 23:06

Bylam dzis odwiedzic Małego Wiktora w szpitalu ... ledwo zdazylam go zobaczyc jak wiercil sie w inkubatorze... nie moglam podejsc :( a jeszcze w niedziele nosilam go na raczkach i draznilam laskotajac i gladzac delikatnie buzke... Wiktor to 3 dniowy sliczny chlopczyk ...a wlasciwie synek mojej ,,przyszywanej" kuzynki ... czyli takiej z ktora wiezy krwi itp nic wspolnego... ale znajomosc i bliskosc od dziecka! Wiktor mial byc juz w domu a jest jeszcze w szpitalu... przechodzi zoltaczke to norma... wiec nic groznego... gdyby nie:( no wlasnie gdyby nie obrzek mozgu i krew ktora wylala mu sie w lewej komorze mozgu... brzmi powaznie nawet bardzo ... Blagam Boga zeby az takie powazne nie bylo... Oczy po brzegi zalaly mi sie lzami ... To malenstwo przeciez takie bezbronne ... Jutro przyjedzie na obchot ordynator i jutro juz bedzie wszytsko wiadomo ... Kiedy sie urodzil dostal pelne 10 pkt ... a tu taki psikus:( kuzynka zalamana... i wcale sie nie dziwie :( umarlabym z niepokoju... :( gdyby to bylo moje dziecko... choc i teraz nie latwo mi z ta mysla zyc ... ze temu malenstwu mogla by sie jakas krzywda stac ... Pomodle sie mocno i poprosze Boga zeby dal sile Wiktorowi i pomogl mu zwalczyc wszelkie zlo ... Mam nadzieje ze wyrosnie na duzego slicznego chlopca... Kocham dzieci... a w nim zakochalam sie od pierwszego wejrzenia ... :)

Oto ON:

 

Tak wiec sami widzicie ze nie potrafie byc w pelni oddana i wierna jednemu czlowiekowi na swiecie... Skoro to malenstwo juz skradlo mi serce :) Zyje jednak z ulga i bez wyrzutow sumienia bo zdazylam o tym powiadomic mojego P i podobno nie ma nic przeciwko temu ;) hehe ....... KiziaM pocieszyla mne :))) no tak ze wczesniej o tym nie pomyslalam :) Luty najkrotszy miesiac ... to cieszy ... W tym wypadku wszytsko cieszy ! ...

 

Tesknie za P ...

Kazdego dnia mocniej ...

Ale jestem twarda ... wierze ... Nie dam sie złamac ...

Czekam cierpliwie ... o ile wolanie do swiata i prosbe o powrot mozna nazwac cierpliwoscia ;)

zwal jak zwal ... poki co mam sile ...

 

Dobranoc Aniołki ;*

 

 

Boże ...
Autor: malenaaa
06 lutego 2007, 01:39

Bywa ze tak mi ciezko ... zaszklone oczy ... spuszczona glowa ... smutek idealnie wyrysowany na twarzy ... zlosc na swiat i bunt przeciwko wszytskiemu i wszystkim... I wciaz jedno pytanie : ,, Dlaczego " ?

Ilekroc poznaje czlowieka na ktorym zaczyna mi mocno zalezec i dzieki ktoremu moje zycie nabiera pedu ... barw ... sensu ... musi stanac na drodze jakies ale... jakis olbrzymi problem ktory uniemozliwi mi do konca bycie szczesliwa ...

Znam odpowiedz :(

Najgorsze jest to ze ja znam ... wrecz doskonale ... wielokrotnie pisalam ze jestem zdania iz czlowiek dostaje od zycia dokladnie tyle na ile w rzeczywistosci zasluguje ... i kazda krzwyda przez nas wyrzadzona kiedys wroci z potrojna sila ... bo Bog nie jest obojetny patrzy i dostrzega... jak swiadomie zadajemy bol innym... bez wiekszych skrupolow zachamowan politowania czy smutku ... nie chce nas krzywdzic ale zdaje sobie sprawe ze jesli nie odczujemy nauczki nic nie bedziemy w stanie zrozumiec ...

i tak pewnie jest tez ze mna ...


Czasem bylam zdanie ze dostaje za nadto... a z wyrzutami sumienia twierdzilam ze chyba nie zasluguje ... grunt to miec tego swiadomosc ! nie chodzi tu o bycie krytycznym wzgledem wlasnej osoby ale o trzezwne myslenie i realia zycia ...


Spotkalam P ... nie docenialam jego jako czlowieka ... nie zdawalam sobie sprawe ze moge sprawiac mu przykrosc swoim zachowaniem ... a nawet jesli cos tkaiego przeszlo mi przez mysl szybko to w sobie tlumilam i zapominalam dnia nastepnego... moze jemu bylo zle? moze on naprawde cos poczul... a ja obojetna i zimna... i przyszedl czas kiedy role sie obrocily... Dzieki Bogu... on nie potrafil pozostac do konca chlodny i moje cieplo jakim go obdarzylam wystarczylo by poruszyc i wzbudzic w tym czlowieku to co najpotrzebniejsze ...


Teraz jestesmy razem ... choc osobno ... dzieli nas swiat... prawie caly :) a jednak wiem ze jest blisko ... nie daje mi zwatpic w to ze teskni... ze mysli ... ze stalam sie wazna i znaczna czescia jego zycia ...

Dzis mija dokladnie 4 tydzien od kiedy wyjechal ... zabrzmi moze zbyt przesadnie lecz dla mnie wiecznosc ... tesknie za wszytskim ... co w nim co jego ... i jeszcze tyle samo przede mna ... niczego nie pragne bardziej jak tego zeby caly luty przelecial mi przez palce... a jutro byl marzec ... Gdyby to wszytsko bylo takie proste ...

ale nie jest ....


wiem jedno ... Bog wystawia mnie na probe... by sprawdzic czy zasluguje na ta milosc ... na uczucie ktorym obdarzyl mnie cudowny czlowiek ... Czy warta jestem jego mysli serca i uwagi ... Chce byc warta ... Chce zaslugiwac ... wprost nie pragne niczego wiecej !!!

Boje sie ...


Ze jest zbyt pieknie ... ze go strace ... ze to jest szczescie ktore odejdzie ... skad te wszytskie pesymistyczne mysli? ... przeciez jest dobrze przeciez powiedzial juz ze ,,Kocha"... przeciez wiem ze teskni ... czuje ze on czuje ... skad wiec te wszelkie watpliwosci? ... Czuje sie winna? czy cos zrobilam nie tak ? ...

Byc moze :(


Jesli tak to naucz mnie Boze ... Jestem pewna ! rozumiesz? ... mozesz skazac mnie na tego czlowieka dozywotnio a sie nie zbuntuje ... spelnisz mianowicie moje naskrytsze i najpiekniejsze z marzen ... Zycie u jego boku to po dzien dzisiejszy dla mnie bajeczna kraina ...

chcialabym w niej utonac ... wtulona w jego ramiona ...

Ramiona ktore sprawiaja ze czuje sie taka mala ... taka bezpieczna i kochana ...

 

Zeslales na droge zycia czlowieka ktory pozwolil mi uwierzyc w siebie i zycie ...

Dal nadzieje i wiare ....

 

A przeciez jeszcze tak niedawno mi ja odebrales ?

Przeciez kochalam zupelnie innego czlowieka ... Co Ty chcesz mi udowodnic ? ...


Boze ja nie chce juz miotac uczuciami po bezkresnym oceanie ...

Pragne stalosci scislosci zwiazlosci :) ...


Kocham Cie za to :) ze dales mi szanse ...

Obiecuje ze jej nie zmarnuje ... Tylko prosze nie watp we mnie Boze ...

Podaj reke kiedy bede upadac ... otrzyj lzy kiedy ze smutku poleca...

Badz przy mnie ...

To Ciebie teraz najbardziej mi brak !


Dziekuje za Przemka :)))) po stokroć Dziękuje !!!! :)

 

Kiedyś Cię odnajdę, znużona czekaniem.
Wybiegnę na drogę - wspólnych chwil konanie.
Osuszę kałuże
- łez wylanych życie.
Wyrównam pagórki
- cierpienia ukrycie.
Zasadzę na łące naszego kochania,
kosmyk trawy szczęścia, by zazieleniała.
Nawet wstanę rano i wszystko otulę
spojrzeniem miłości,
gorącym i czułym.
A gdy wszystko nareszcie gotowe już będzie.
Z całych sił zawołam "Wróć!"
Gdziekolwiek będziesz!