Bywa ze tak mi ciezko ... zaszklone oczy ... spuszczona glowa ... smutek idealnie wyrysowany na twarzy ... zlosc na swiat i bunt przeciwko wszytskiemu i wszystkim... I wciaz jedno pytanie : ,, Dlaczego " ?
Ilekroc poznaje czlowieka na ktorym zaczyna mi mocno zalezec i dzieki ktoremu moje zycie nabiera pedu ... barw ... sensu ... musi stanac na drodze jakies ale... jakis olbrzymi problem ktory uniemozliwi mi do konca bycie szczesliwa ...
Znam odpowiedz :(
Najgorsze jest to ze ja znam ... wrecz doskonale ... wielokrotnie pisalam ze jestem zdania iz czlowiek dostaje od zycia dokladnie tyle na ile w rzeczywistosci zasluguje ... i kazda krzwyda przez nas wyrzadzona kiedys wroci z potrojna sila ... bo Bog nie jest obojetny patrzy i dostrzega... jak swiadomie zadajemy bol innym... bez wiekszych skrupolow zachamowan politowania czy smutku ... nie chce nas krzywdzic ale zdaje sobie sprawe ze jesli nie odczujemy nauczki nic nie bedziemy w stanie zrozumiec ...
i tak pewnie jest tez ze mna ...
Czasem bylam zdanie ze dostaje za nadto... a z wyrzutami sumienia twierdzilam ze chyba nie zasluguje ... grunt to miec tego swiadomosc ! nie chodzi tu o bycie krytycznym wzgledem wlasnej osoby ale o trzezwne myslenie i realia zycia ...
Spotkalam P ... nie docenialam jego jako czlowieka ... nie zdawalam sobie sprawe ze moge sprawiac mu przykrosc swoim zachowaniem ... a nawet jesli cos tkaiego przeszlo mi przez mysl szybko to w sobie tlumilam i zapominalam dnia nastepnego... moze jemu bylo zle? moze on naprawde cos poczul... a ja obojetna i zimna... i przyszedl czas kiedy role sie obrocily... Dzieki Bogu... on nie potrafil pozostac do konca chlodny i moje cieplo jakim go obdarzylam wystarczylo by poruszyc i wzbudzic w tym czlowieku to co najpotrzebniejsze ...
Teraz jestesmy razem ... choc osobno ... dzieli nas swiat... prawie caly :) a jednak wiem ze jest blisko ... nie daje mi zwatpic w to ze teskni... ze mysli ... ze stalam sie wazna i znaczna czescia jego zycia ...
Dzis mija dokladnie 4 tydzien od kiedy wyjechal ... zabrzmi moze zbyt przesadnie lecz dla mnie wiecznosc ... tesknie za wszytskim ... co w nim co jego ... i jeszcze tyle samo przede mna ... niczego nie pragne bardziej jak tego zeby caly luty przelecial mi przez palce... a jutro byl marzec ... Gdyby to wszytsko bylo takie proste ...
ale nie jest ....
wiem jedno ... Bog wystawia mnie na probe... by sprawdzic czy zasluguje na ta milosc ... na uczucie ktorym obdarzyl mnie cudowny czlowiek ... Czy warta jestem jego mysli serca i uwagi ... Chce byc warta ... Chce zaslugiwac ... wprost nie pragne niczego wiecej !!!
Boje sie ...
Ze jest zbyt pieknie ... ze go strace ... ze to jest szczescie ktore odejdzie ... skad te wszytskie pesymistyczne mysli? ... przeciez jest dobrze przeciez powiedzial juz ze ,,Kocha"... przeciez wiem ze teskni ... czuje ze on czuje ... skad wiec te wszelkie watpliwosci? ... Czuje sie winna? czy cos zrobilam nie tak ? ...
Byc moze :(
Jesli tak to naucz mnie Boze ... Jestem pewna ! rozumiesz? ... mozesz skazac mnie na tego czlowieka dozywotnio a sie nie zbuntuje ... spelnisz mianowicie moje naskrytsze i najpiekniejsze z marzen ... Zycie u jego boku to po dzien dzisiejszy dla mnie bajeczna kraina ...
chcialabym w niej utonac ... wtulona w jego ramiona ...
Ramiona ktore sprawiaja ze czuje sie taka mala ... taka bezpieczna i kochana ...
Zeslales na droge zycia czlowieka ktory pozwolil mi uwierzyc w siebie i zycie ...
Dal nadzieje i wiare ....
A przeciez jeszcze tak niedawno mi ja odebrales ?
Przeciez kochalam zupelnie innego czlowieka ... Co Ty chcesz mi udowodnic ? ...
Boze ja nie chce juz miotac uczuciami po bezkresnym oceanie ...
Pragne stalosci scislosci zwiazlosci :) ...
Kocham Cie za to :) ze dales mi szanse ...
Obiecuje ze jej nie zmarnuje ... Tylko prosze nie watp we mnie Boze ...
Podaj reke kiedy bede upadac ... otrzyj lzy kiedy ze smutku poleca...
Badz przy mnie ...
To Ciebie teraz najbardziej mi brak !
Dziekuje za Przemka :)))) po stokroć Dziękuje !!!! :)
Kiedyś Cię odnajdę, znużona czekaniem.
Wybiegnę na drogę - wspólnych chwil konanie.
Osuszę kałuże
- łez wylanych życie.
Wyrównam pagórki
- cierpienia ukrycie.
Zasadzę na łące naszego kochania,
kosmyk trawy szczęścia, by zazieleniała.
Nawet wstanę rano i wszystko otulę
spojrzeniem miłości,
gorącym i czułym.
A gdy wszystko nareszcie gotowe już będzie.
Z całych sił zawołam "Wróć!"
Gdziekolwiek będziesz!