Archiwum 21 stycznia 2007


CO DZIS ZROBIC MAM ?
Autor: malenaaa
21 stycznia 2007, 01:22

U mnie ... Pogmatwane z Poplatanym ( i to w duzym skrocie) ...Az strach pisac ... Zebyscie mnie ze skory nie obdarli ;/ mianowicie ...Kiedy juz myslalam ze zaczyna mi sie w zyciu ukladac i stanowczo stawialam swe kroki ... wszytsko rach ciach .... no nie zupelnie ... Ale zadowoleni pewnie nie bedziecie bo ja sama ... hmmm.... sama wlasciwie nie wiem czy jestem .... Zobaczylam sie z M ... chcialam tam pojechac ... On tez tego chcial ... czulam ze musze ! jakas wewnetrzna sila mnie tam pchala ktorej nie jestem w stanie wytlumaczyc ... co najgorsze - nie bylam w zaden sposob w stanie jej  powstrzymac ... piatkowe spotkanie nieco dretwe ...
ale czego by sie tu spodziewac ... Byl w duzym emocjonalnym szoku ... szczerze mowiac to boje sie ze zachwialam jego stan psychiczny :( Kiedy tak siedzielismy i zwyczajnie w swiecie rozmawialismy ... dzwiek przychodzacej wiadomosci ... Biore do reki telefon otwieram ... Odczytuje i ogromny usmiech na mej buzi ... przyslowiowo: od ucha do ucha rzecz by mozna ! Sms od P :

,, There is a girl in my mind and she knows I am thinking of her ... "

 

I jedna mysl: cholera co ja tutaj wlasciwie robie ? ... ( rozsadek )

Patrze i na przeciw siebie mam czlowieka ktory tak niedawno byl najwazniejszym w moim zyciu ...
Czlowieka dla ktorego zylam i marzylam ... ktoremu bylam w stanie poswiecic wiele ... bardzo wiele ...

Kolejna mysl : Przeciez on nie jest mi obojetny ... spedzilam z nim przeciez najpiekniejsze chwile .... ( serce )

Spotkanie dobieglo konca ... delikatny uscisk ... pocalunek w policzek ... i jego slowa jakby cios w samo serce :

,, Przeciez wiesz ze Cie kocham ... "

Ukrylam zaklopotanie ...

,,Do widzenia "

I odjechalam Taxowka ... Dzisiejszy dzien ... spedzilismy wspolnie ... no nie zupelnie ... poranna jego czesc ...
zerwalam sie z wykladow na ktorych zreszta wcale nie zamierzalam byc ... i skorzystalam z zaproszenia ... Sklamalabym mowiac ze nie bylo milo ...

Owszem . Bylo ...


Ale ...


No wlasnie ale ...

Przerazil mnie fakt ze powoli z mojej strony sie wypala ... I ja juz nie czuje sie obok niego jak kiedys ... Ze jest miedzy nami ogromny mur ... bariery nie do przeskoczenia ... roznimy sie tak bardzo i nie potrafimy sie wzajemnie rozumiec ... wszytsko to uswiadomilam sobie juz dawno ... jednak w tym momencie lawina tych mysli ... i ja z takim dystanem ... pozegnalismy sie milo ... lecz znacznie chlodniej niz dotychczas... nie rozmawialismy powaznie ... sadze ze nie bylo sensu ... kto wie czy to nie bylo ostatanie spotkanie w naszym zyciu ...


Nie wiem czy postapilam zle ... Moze i mam pewne wyrzuty sumienia ze nie powiedzialam o tym P ... ale z nami to
tak swiezo ze nie wiem czy powinnam wogole takie sprawy poruszac ... moze zostawie dla siebie a z czasem przyznam sie do
tego wystepku ...


W kazdym badz razie ... Caly czas pamietalam o P ... nie bylo momentu ... ani jednej krotkiej chwili ...
Ten diabel caly czas siedzi w mej glowie ...


Nie chce byc juz kochliwa !!! Stop ... Chce zawiesic tabliczke na czyji ... Bo kiedy myslalam ze M to milosc na cale zycie... I bylam o tym swiecie przekonana okazalo sie inaczej ... Nie chce juz inaczej ... Chce stabilizacji psychicznej ... chce trwalego emocjonalnego zwiazku zbudowanego na szczerosci ... na pragnieniach i wspolnych marzeniach ... Ja tak bardzo chce czuc sie potrzebna i kochana ... trwac wiedzac ze on trwa... zyc dla niego  wiedzac ze zyje dla mnie ... I kochac wiedzac ze i on kocha mnie ...


Jakby tego wszytskiego bylo malo ... Zawsze mialam dobry kontakt z R ... ostatanimi czasy cos nas do siebie zblizylo i byly nawet podteksty o powrocie ... jednak kiedy pojawil sie P ... wszytsko sie rozmylo i stalo sie jasnoscia... Nas juz nie ma i raczej nie bedzie... choc pisze tak twardo z moich ust ciezko wypowiedziec tak stanowcza deklaracje... jednak R to bardzo bystre i pojetne stworzenie wiec szybko zrozumial o co tu chodzi ... nie wnikal ... bylo dobrze ... P wyjechal ... a z R widuje sie czasami ... Dzis byl ...pojechalismy ze znajomymi do kina ,,Dlaczego Nie !" ... Polecam ... tym ktorzy lubia czulosci... uniesienia ... piekne zakonczenia...
i pragna naiwnie wierzyc ze ich zycie potoczy sie w bajkowy sposob... jednym slowem film idealny dla romantykow takich jak Ja ... Ale zeby nie zgubic watka... Powrocmy do R ... a wiec uwielbiam go i niesamowicie szanuje... to czlowiek ktory zawsze w mych oczach bedzie kims nad to ... Jest cudowny ... nie raz nazywalam go ,,Aniolem" nie bez powodow... Jednak to tez inna dla mnie bajka... Choc spedizlismy ze soba tyle czasu ... i pod wieloma wzgledami pasujemy.. czuje ze on chcialby sie dla mnie na sile zmieniac... i w ten sposob moglabym tylko swiadomie lub nieswiadomie...unieszczesliwac czlowieka na ktorym mi mocno zalezy ...


Odnalazlam cos czego szukalam dlugo ...

Odnalazlam swoj spokoj ...

Cieplo w ramionach ...

,, Cisze "  w glosie ...

Usmiech ...

Dotyk ukojenia ...

Iskierke w oczach ...

Swiatlo w zyciu ...

 

Nie chce tego zmieniac ... Chce byc warta tego uczucia ... Nie chce go zniszczyc ....


Byle do Marca ... :)

 

 

PS .

 

BLUE CAFE - MY ROAD

Teraz czuję, że jestem na swojej drodze
Teraz czuję, że mogę zmieniać świat
Ty nigdy nie umrzesz..
I jesteś moim całym życiem
Powiadam ty nigdy nie umrzesz
W moim sercu będziesz ciągle żywy

Teraz wiem, że nie jestem sama
Teraz wiem, że mogę dotknąć mojej duszy
Śnię o miejscu gdzie mogłabym zostać
Powiadam śnię o miejscu..
Gdzie spotkam Ciebie jeszcze raz

Pewnego dnia umrzemy
Twoja miłość zostanie
Na długo ponieważ jest moja
Jesteś moim całym życiem
To było wspaniałe-kochać ciebie
Zostaniesz w moich myślach
Na zawsze..