28 grudnia 2006, 02:46
Tym drobiazgiem ktory ofiarowalam Panu P ... byl misiu.... mieciutki i pluszowy...malutki..wrecz filigramowy...ale jakze slodki.... mial rozowa koszulke z napisem PRZYTUL MNIE ... uznalam ze bedzie jak najbardziej trafny.... wiec gdy go tylko zobaczylam.... nie musialam dlugo myslec.... on nadaje sie idealnie dla mojego mordercy .... i ani Dziekuje za misia ani dobranoc...ani czy dojechalas... :( nic...caly dzien cisza... dzis napisalam smsa.... czy czasem nie zrobilam cos nie tak ze nastala martwa cisza... wiem mialam poczekac na jego odzew... i choc nie zalezy mi na nim jakos szczegolnie...czekac nie potrafilam...napisac...zadzwonil wytlumaczenie mial...zalatany zahuhany caly dzien z siostra po sklepach... a o misiu ani slowa:( chyba nie zrobil piorunujacego wrazenia;/ zreszta cholera wie co pomyslal 26-latni facet gdy otrzymal od dziewczyny pluszaka hehehe czy oby wszytsko ze mna wporzadQ? hehehe .... zapytal kiedy sie widzimy... powiedzialam ze wszytsko zalezy od niego: a on: wiec kiedy?... zamilklam i powtorzylam ze ja mam ogrom wolnego czasu i kiedy on znajdzie chwile zawsze i ja ja dla niego bede miec?;/ hmmm troche zbyt banalne...teraz mysle... ale co tam.... generalnie rozmowa skonczyla sie milo.... da znac..... potem jednak sms: ,,i co spedzamy razem tego sylwestra".... tysiac mysli w mej glowie....za duzo musilo by byc klamstw;/ i wokol tajemnicy nie chcialo mi sie z tego znowu robic takiej wielkiej niewiadomej...dlugo by opowiadac.... napisalam ze niestety ze przykro dalam powod.... wsciekly..odpisal... ze fajne ze mu mowie 4 dni przed sylwestrem...i pewnie ma w tym duzo racji... dzwonilam... nie odebral.... powtorzylam ten wyczyn parokrotnie nic...smsy nic.... foch na calego:( przykro mi ale ma prawo byc zly.... niestety ma te cholerne prawo.... bo wpuscilam go w maliny..niechcacy... niby chciec to moc.... i pewnie duzo w tym prawdy wiec dlaczego nie chce? cholera wie... sama siebie nie rozumiem...potem krotka rozmowa na gg...zimna...czy sie zobaczymy....chyba stwierdzil ze nie ma juz po co:( mam nadzieje ze to chwilowe i ze mu przejdzie...przecxiez niedlugo wyjezdza... i Bog jeden wie kiedy znowu go zobacze...tymczasem ja bym chciala zeby raz jeszcze zlapal tak za reke... ucalowal...przytulil.... chce poczuc czulosc...tak bardzo mi jej brakuje....rozmowa byla chlodna.... brrr zimna wrecz...wyszedl... do gwarka...na dyskoteke... tak porpostu kiedy zapytalam czy sie jednak zobaczymy...brak riposty.... tajemniczy ten moj P.... i chyba gdyby mogl zabilby mnie w tej chwili wlasnymi rekami.... on jest dla mnie jedna wielka zagadka.... nie ma w nim wlascwiei nic milego...wyraz twarzy malo sympatyczny wrecz okrutny...glos i sposob mowienia jak najbardziej hamski i wredny... a sposob bycia olewajacy... a jednak jest w nim cos.... potrafi zaczarowac...choc na jedna mala chwile.... ciekawe czy sie odezwie....
cierpliwosc.... musze zaczekac.... mam nadzieje :))))
a to raz jeszcze Pan P ....