19 grudnia 2006, 01:14
TAK JAKOS SMUTNO SIE ZROBILO I LZY POLECIALY STRUMIENIAMI.... KIEDYS MYSLALAM ZE GO KOCHAM ... POCZULAM SIE PRZY NIM PRAWDZIWA KOBIETA... TRAKTOWAL MNIE JAK DAME... UCZYL JAK SIE ZACHOWYWAC .... ZABIERAL NA PRAWDZIWA KOLACJE ... CZESTO DZWONIL ... ROZMAWIAL GODZINAMI ... DAWAL WSPARCIE ... UCZYL DOCENIAC ... BYL CZULY ... TROSZCZYL SIE I OPIEKOWAL MNA ... CZULAM SIE WAZNA OSOBA ... OTWIERAL SIE PRZEDE MNA ... I PLAKAL ...A JA BEZRADNIE ROZKLADALAM RECE I ZACISKALAM TEN SMUTEK W SERCU... POTEM OTRULAM SIE... PRZEZ NIEGO ... DLA NIEGO ... Z GLUPOTY ... SZPITAL...PLUKANIE ZOLADKA I OJOM... NIE PRZYSZEDL... BAL SIE SAM.... MOJEGO GLUPSTWA... MYSLALAM ZE JUZ KONIEC NASZEGO KONTAKTU.... ON SAM TEZ TAK ZDECYDOWAL ... ALE JEDNAK COS BYLO SILNIEJSZE ... BO NASZA PRZYJAZN PRZETRWALA... ZABIERAL DO LADNYCH RESTAURACJI NA PYSZNE DESERY.... WYSLUCHIWAL MOICH PROBLEMOW A JA JEGO ZYCIOWYCH ROZTEREK ... KOCHAL JEDNA KOBIETE BARDZO.... BARDZO JA KOCHAL... PO 10 LATACH RZUCILA GO DLA INNEGO... SADZE ZE WINA LEZALA PO SRODKU.... CIERPIAL...SZUKAL POCIESZENIA... W WIELU KOBIETACH.... A JA BYLAM JEGO .... CUDOWNA ISTOTKA... KTORA TRWALA PRZY NIM W DOLE I NIE DOLE... CZESTO ZAZDROSNA...ZACISKALAM ZEBY ..... KIEDY WIDZIALAM GO.... INNE W JEGO RAMIONACH...TAK PRAGNELAM TEGO DOTYKU... I BYL... ALE ZAWSZE TRAKTOWAL MNIE DOBRZE.... NIE CHCIAL NIGDY SKRZYWDZIC...ZA TO CENIE... GO..... KIEDY POJAWIL SIE ON.... NIC DLA MNIE NIE MIALO ZNACZENIA... JUZ WCZESNIEJ ROZPADL SIE ZWIAZEK Z M... A ON DAWAL MI POCZUCIE BEZPIECZENSTWA... BYLO MI PRZY NIM DOBRZE... PRAWDZIWY MEZCZYZNA.... IMPONOWAL MI WSZYTSKIM.... POTEM WROCILAM DO M..... Z NIM MIALAM W DALSZYM CIAGU KONTAKT...ALE ZACZELAM UDOPORNIAC SIE... I DALAM SOBIE SPOKOJ... CZASEM WCIAZ DZWONIL... NIGDY NIE ZAPOMNIAL... ALE TRAKTOWAL JAK PRZYJACIOLKE KTOREJ MOZE POWIERZYC WSZYTSKIE SEKRETY SWIATA... ZDYSTANSOWALAM SIE .... MYSLALAM RACJONALNIE...JUZ NIE STRASZNE BYLY MYSLI ZE KOGOS MA.... ZE JUZ NIE BEDZIE MIAL ZAWSZE DLA MNIE CZASU... PRZYZYWCZAILAM SIE.... UWIELBIALAM GO...WCIAZ UWIELBIAM...ZA TO JAKI JEST.... JESZCZE 2 DNI TEMU ROZMAWIALAM Z NIM PRZEZ TELEFON.... ZAPROSIL NA OBIAD... NIE MOGL PRZYJECHAC ...PRZEPROSIL...COS MU WYPADLO... A JA ZROZUMIALAM.... A DZIS... DOWIADUJE SIE CALKIEM PRZYPADKIEM ....NIE OD NIEGO...ZE ON ZOSTANIE OJCEM... I TA MYSL...SPRAWILA MI NIEZWYKLE DUZY SMUTEK.... MOJ PRZYJACIEL.... WIEM... ALE POCZULAM ZE STRACE GO NA ZAWSZE... IDEAL MEZCZYZNY KTORY POTRAFI TRAKTOWAC KOBIETY JAK KSIEZNICZKE.... WIERNY..NIE WIERNY... NIE WNIKAM.... ROZPLAKALAM SIE.... NIE POWIEDZIAL MI.... MOZE ZAMIERZAL NO COZ... POWINNAM, ZYCZYC MU SZCZESCIA.... NIE POTRAFIE... TEGO SMUTKU NIE JESTEM W STANIE NAWET OPISAC.... I WYTLUMACZYC... DZIWIE SIE SAMEJ SOBIE... NIE WIEDZIALAM ZE NIE EJST MI OBOJETNY.... TERAZ TO CZUJE.... TRACE GO... JUZ NA ZAWSZE..... NIGDY O NIM NIE PISALAM... NIE CHCILAM MIESZAC ZRESZTA M GO NIE ZNOSIL... WIEDZIAL O JEGO ISTNIENIU.... WIEDZIAL ZE NA JEGO PUNKCIE CHWILOWO OSZALALAM... DZIS TO WSZYTSKO ZMIENIA.... JEZU JAK MI SMUTNO TYLKO DLACZEGO ? ..... KIEDYS ZAPYTALAM CZY ZROBI MI DZIDZIUSIA USMIECHNOL SIE I SMIESZAL... BYLY ZARTY....JAKIS CZAS POZNIEJ ZADZWONIL ZASMIAL SIE I ZAPYTAL...CZY WCIAZ CHCE TEGO DZIDZIUSIA? POCZULAM ZE TO ZART... POWIEDZIALAM ZE OSZALAL... ZACZELAM SIE SMIAC... I ZAPYTALAM... UMILKL POWIEDZIAL...TO JUZ NIE WAZNE.... O CO MU CHODZILO?./.. ZROBIL DZIECKO Z KOBIETA Z KTORA JEST NIE ZBYT DLUGI CZAS... TOD ZIWNE ZWAZAJAC NA TO ZE JESZCZE PARE MIESIECY TEMU UMAWIAL SIE Z WIELOMA... ON STALY? HMMM NIE PASUJE MI TO... ALE COZ... KOBETA KTORA KOCHAL SPODZIEWA SIE DZIECKA Z INNYM ... NIE CHCIAL BYC GORSZY.... PRAGNOL ZAGLUSZYC TEN BOL... TEZ CHCE ZEBY MU SIE ULOZYLO...CHCE KOCHAC... ROZUMIEM GO.... ALE SIEBIE NIE :(((