Do Boga .... :(
08 lutego 2007, 22:15
Jaki to uczucie? .... Okropne... Bo kiedy wszytsko co do tej pory dawalo radosc usmiech nadzieje i sens... tak nagle zostaje odebrane to czlowiekowi zabrane zostaje swiatlo.... To ktore do tej pory swiecilo najmocniej i bylo napedem jego zycia ... kazda najdrobniejsza chwila i wspomnieniem ... Codziennie pisalam tutaj jak mocno Tesknie i jak bardzo pragne ponaglic czas... Poczatkowo nie moglam doczekac sie konca lutego... 1,5 miesiaca ... szybko minie i znow bedzie blisko... choc na chwile... momencik... ale on obok i to bylo najistotniejsze... Takie czekanie to nie czekanie - myslalam.... i zylam dniem jego przyjazdu... Nieco pozniej okazalo sie ze przejazd jednak sie przesunie... niby nic a jednak tak dla mnie wazne.... z 1,5 miesiaca musialo przejsc na 2,5 ... ale co tam... jesli kocha to poczeka... chcialo by sie powiedziec... i z pewnoscia duzo w tym racji... Pragnelam Marca... planowalam juz kazda najdrobniejsza wspolnie spedzona chwile w mych myslach i marzeniach ... Kiedy wstawalam rano przesuwalam folie od kalendarza o jedno oczko dalej ... i to stalo sie moja obsesja... codziennie to samo.... ( mama sie smiala ) ... ale to dla mnie byla normalna poranna czynnosc... robilam to z duzym usmiechem i radoscia w sercu... dni mijaly.... i cieszylam sie ze ten upragniony jest juz blizej niz dalej .... Wszystkim wkolo powtarzalam ze to wkrotce... mowili ze luty jest krotki... no tak luty krotki:) cieszylam sie... z drobnych slow wsparcia i pocieszenia... Dzialalo na mnie kojaco... Zylam z nia na dzien .... dni sie dluzyly jednak za wszelka cene pragnelam je ponaglac... Jeszcze nigdy tesknota nie siegnela takiej rangi jak w tym przypadku .... odnosnie jego osoby.... Poczulam co to znaczy naprawde Tesknic... i czekac dnia spotkania... zylam nadzieja i wiara.... i jego powrotem.... ,,choc na chwile" ... Nie sadzilam ze mozna oszalec tak mocno... ubostwiac jedna tylko osobe i zyc mysla o niej ... Nie sadzilam ze tesknota moze stac sie tak silna i kazdy dzien meka i katuszem niecierpliwego czekania.... I kiedy dzis Moj ukochany mezczyzna oznajmil mi ze nie wie czy przyjedzie.... nie sposob nawet slowami wyrazic tego bolu ktore odczulo moje serce... choc go nie utracilam to wlasnie tak sie poczulam... chcialam mocno sie wykrzyczec i wyplakac najglosiej jak sie da... nie mozna tlumic w sobie bo jeszcze bardziej boli... Choc nie chcialam okazac jak bardzo mnie to dotknelo nie potrafilam zbyt skrzetnie ukryc mojej zlosci do swiata i ogromnego smutku.... Moze okazalam to w niezbyt wyszukany sposob i nie powinnam traktowac tego wlasnie tak... to jednak nie potrafilam chwilowo inaczej... Ta bezradnosc jest okropna... :( .... bezsilnosc Moj Boze :( .... Wprost nie pamietam dnia kiedy bylo mi rownie smutno choc nawet w polowie tak jak jest teraz.... Mam pretensje do calego cholernego swiata.... i tysiac pytan dlaczego?.... Dlaczego nadzieja ktore zostaje dana nagle tak brutalnie odebrana? ... a gdzie moje plany... wspolnie chwile... marzenia?... Mam byc cierpliwa ... oj przeciez widzisz Boze ze jestem.... Ale nie wymagaj ode mnie usmiechu w momencie kiedy lamie mi sie glos ... i kawalek serca...Gdybym wiedziala od poczatku ze przyjdzie mi nieco dluzej czekac... z pewnoscia nie bylo by takiego rozczarowania i smutku.... po prostu mialabym ta swiadomoscia i dalej zylabym z nia ... Jednak to troszke inaczej... Kiedy czlowiek wie o dniu na ktory czeka... i nagle on zostaje mu zabrany.... odebrany..... czuje sie tak ajkby ktos odebral mi najmniejsza szanse na spelnienie moich marzen... a przeciez to dla nich warto zyc... :) Moim wrecz obsesyjnym marzeniem stal sie jeden cudowny czlowiek... Ktos przy kim nie musze udawac czlowieka ktorym nie jestem ... Nie musze ukazac jaka jestem powazna i madra ... ukrywajac dzieciecy smiech w dloniach... przy nim jestem taka jaka siebie najbardziej lubie... szczera i szczesliwa.... Dziekuje calym sercem ze zycie obdarowalo mnie mozliwoscia poznania kogos tak wyjatkowego.... po stokroc Dziekuje Ci Boze ;*... Pamietam ze keidy bylam mala dziewczynka taka naprawde mala.... kiedy mocno czegos pragnelam tka naprawde mocno.... kazdej nocy modlilam sie do Ciebie i wprost blagalam zebys spelnil moja prosbe... i wiesz co?.... Musze przyznac ze nigdy mnie nie zawiodles... Z czasem tego wyroslam... Jednak nigdy nie przestalam z Toba rozmawiac... nie smiem juz prosic .... a moze powinnam.... Daj mi ta szanse... i prosze poraz ostatni spelnij moje najskrytsze zyczenie.... Daj mi tego czlowieka ktory daje mi ogrom ciepla... ktory usmiecha sie do mnie w niezwykle subtelny sposob... ktorego slowa sa muzyka dla mych uszu.... a cieple ramiona bezpieczenstwem... Daj mi go tutaj ... zebym mogla kazdego dnia cieszyc oczy widokiem jego twarzy... bym mogla cieszyc skore dotykiem jego dloni.... Nie chce prosic za nadto... Daj mi prosze odpowiednio to na co zaluzylam.... Lecz zrozum moj smutek i zlosc odnosnie nawet Twojej osoby.... Zawiodl mnie los ... ktory cale zycie karze mi czekac i tesknic.... Ja naprawde Go Kocham ....
Dodaj komentarz